W wykazach licznych polskich więźniów politycznych okresu stalinowskiego znajduje się także nazwisko Roman Szczypa, w naszej społeczności znany jako br. Walenty. Ja trafił na tę listę?
Roman Szczypa urodził się 24 lutego 1908 r. w Siemianowicach Śląskich jako syn Antoniego i Anny z domu Frassek. W rodzinnej parafii św Krzyża został ochrzczony i przyjął pierwszą komunię świętą. Tam też biskup katowicki ks. August Hlond bierzmował go w 1923 r. Młody Roman uczył się fachu ślusarskiego i uwieńczył naukę dyplomem czeladniczym 15 lutego 1927 r. W latach 1930-31 odbywał służbę wojskową, a w 1934 r. jeszcze raz został powołany na ćwiczenia wojskowe jako rezerwista.
W 1934 r. zgłosił się do prowincji Matki Bożej Anielskiej w Krakowie jako kandydat do zakonu, lecz tamtejsi przełożeni skierowali go do Panewnik. Tu też został przyjęty 17 października 1934 r. przez prowincjała o Augustyna Gabora do III Zakonu i rozpoczął tercjarski nowicjat. Swoje lata tercjarskie tj. 1934-1937 spędził w Jarocinie gdzie prowincja budowała nowy klasztor i kolegium serafickie. Jako fachowiec w swoim zawodzie był tam bardzo przydatny, dlatego nawet przyspieszono jego formację. On sam był bardzo dumny ze swoich umiejętności, co bywało powodem jego urażonej ambicji. Gdy nadszedł czas kwesty i wysłano na nią także młodego tercjarza, ten zbuntował się twierdząc, że ma swój zawód i nie potrzebuje chodzić po kweście. Opanował jednak ten wewnętrzny bunt i w rezultacie podejmował także służbę kwestarza. Z całego okresu formacji zachowały się o nim same dobre opinie.
Nowicjat I Zakonu rozpoczął 1 maja 1937 r. w Panewnikach otrzymując imię zakonne br. Walenty. Po upływie roku, 2 maja 1938 r. w klasztorze panewnickim złożył pierwszą profesję na ręce prowincjała o. Michała Porady, po czym ponownie został skierowany do Jarocina, gdzie nadal trwała budowa. Tam zastał go wybuch wojny 1939 r. Zmuszony opuścić klasztor, podjął pracę w jednej z firm niemieckich na terenie Jarocina i w ten sposób utrzymał stały kontakt z rozproszonymi braćmi. Okres powojenny, który wymagał podjęcia przez prawie wszystkie klasztory prowincji wielu remontów, sprawił, że br. Walenty był wręcz rozchwytywany jako cenny fachowiec, zwłaszcza elektryk i instalator. Z tego też powodu, po wykonaniu swego zadania, natychmiast był kierowany do kolejnego klasztoru. W Wieluniu zainstalował centralne ogrzewanie i wodociągi, w Poznaniu wyremontował i uruchomił maszyny stolarskie oraz zainstalował oświetlenie, w Pakości i w Kobylinie zainstalował oświetlenie, w Wejherowie dokonał przebudowy kościoła i dobudował dwupoziomową kaplicę, w Osiecznej zainstalował centralne ogrzewanie, oświetlenie i wodociągi, w Panewnikach zainstalował centralne ogrzewanie kościoła oraz oświetlenie kościoła i klasztoru. Krótko przebywał także w Nysie. W międzyczasie, 30 stycznia 1947 r. w Panewnikach złożył profesję wieczystą na ręce miejscowego gwardiana, o. Innocentego Glenska.
Te pracowite lata brata Walentego przerwało niespodziewane wydarzenie w klasztorze wejherowskim. Oto w nieznanych nam dokładnie okolicznościach został oskarżony przez organy bezpieczeństwa o wrogą działalność przeciw Polsce Ludowej, osądzony i skazany na karę więzienia. Karę tę odbywał w Gdańsku i w Sztumie. Z tego drugiego miejsca zachowała się notatka, która rzuca pewne światło na okoliczności całego zajścia:
Obywatel Szczypa Roman skazany został z art.18 § 1 dekretu z dnia 13.06. 1946 r. w związku z art. 86 § 2 K.K.W.P. tj., że pełniąc funkcję kościelnego w klasztorze w Wejherowie wiedział o dowódcy organizacji „Wolność” Bolesławie Tarnowskim, który mu się zwierzył, że jest tym dowódcą i prosił o schronienie w wieży kaplicy, a nie wydał go w ręce organów ścigania jako wroga Polski Ludowej ale ukrywał go i taił. Następnie w mieszkaniu Tarnowskiego słuchał audycji zagranicznych. Został skazany na 1 rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku 8.04.1953 r. Początek odbywania kary liczono od 20.02.1953 do 20.08.1954. Z Gdańska przeniesiony do Sztumu 10.07. 1953. Z teczki obserwacyjnej w Gdańsku wynika, że jest więźniem mało zdyscyplinowanym, ale karany dyscyplinarnie nie był. Nie wykazuje skruchy za popełnione przestępstwo, ale nie wpływa ujemnie na pozostałych więźniów. Stan zdrowia należyty i zdolny do pracy w kamieniołomach. Notatkę podpisał ppor. J. Jankowicz, kierownik działu specjalnego, bez daty.
Z innej notatki dowiadujemy się, że w wiezieniu był inwigilowany przez innego więźnia TW „Janek II”, któremu kazano między innymi obserwować czy osadzony Szczypa nie planuje buntu lub ucieczki albo sabotażu lub czy nie wypowiada się wrogo o ustroju Polski Ludowej. Z zeznań tego agenta władze dowiedziały się, że Szczypa nadal podtrzymuje pragnienie bycia zakonnikiem i że jest dumny ze swego powołania. Podkreśla, że życie w klasztorze jest o wiele lepsze niż życie księży diecezjalnych, a życie świeckie to już go absolutnie nie pociąga.
W kolejnej notatce zapisano, że u Szczypy wrogości do Polski Ludowej nie stwierdzono. Nie ma on też wrogiego wpływu na pozostałych więźniów. Osobiście uważa, że kontrola Kościoła przez państwo nie jest niczym złym, bo przyczynia się do podniesienia poziomu księży diecezjalnych. Wstyd Kościołowi przynoszą jedynie księża świeccy. Zakon kontroli nie potrzebuje, bo franciszkanie prowadzą twarde życie, a sam zakon franciszkański jest żebraczy. Z tego też powodu nie zamierza nigdy występować z zakonu. Jako przyczynę swego uwięzienia wskazuje swoją niską świadomość polityczną.
Brat Walenty, jako więzień był werbowany przez funkcjonariusza wydziału XI MBP Jana Witczaka na tajnego współpracownika. Zaczęto nawet spisywać zobowiązanie do współpracy, lecz gdy pojawił się zapis o obowiązku zachowania tajemnicy służbowej, więzień Szczypa zaczął dyskutować z funkcjonariuszem, że tajemnica, to obowiązuje tylko na spowiedzi i dodał, że właściwie to sumienie nie pozwala mu na taką współpracę i odmówił złożenia podpisu.
Po odbyciu kary więzienia brat Walenty został skierowany do Panewnik, gdzie dożył sędziwej starości. Przez wielu został zapamiętany jako niewysoki i przysadzisty braciszek, wygrzewający się w słońcu przed furtą klasztorną. Zapamiętane są też jego jego liczne powiedzonka…
Brat Walenty zmarł 3 września 1987 r. w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Ligocie i został pochowany w Panewnikach. Żył 79 lat, z czego w zakonie 53.
Opr. o. Ezdrasz Biesok OFM na podstawie archiwum prowincji (39-B-4/83) i akt IPN (ka 230/7816 t.1-2.)