Jedną z najbardziej charakterystycznych cech prowincji panewnickiej był żywy duch misyjno-rekolekcyjny i kaznodziejstwo wędrowne, niemalże na wzór św. Franciszka. Wielu ojców tak też rozumiało swoje powołanie i całe swoje życie strawiło na głoszeniu misji ludowych, rekolekcji czy kazań okolicznościowych w różnych, nawet najodleglejszych parafiach. Całe godziny spędzone w zimnych kościołach i mieszkanie w nierzadko kiepskich warunkach na plebaniach, najczęściej przypłacili utratą zdrowia. Jednym z nich był o. Bonawentura Cichoń, którego kazania słyszała prawie każda parafia na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce.
Antoni Cichoń urodził się 29 maja 1887 r. w Oberglogau, dzisiejszym Głogówku, w rodzinie Michała i Magdaleny Juraszek. Nic nie wiemy ani o jego rodzinie, ani o latach szkolnych. Prawdopodobnie jednak, zgodnie z ówczesnym zwyczajem był uczniem kolegium serafickiego Śląskiej Kustodii św. Jadwigi, które wtedy mieściło się we Wrocławiu Karłowicach. Po jego ukończeniu wstąpił do tejże kustodii i w 1906 r. rozpoczął nowicjat w Nysie, przyjmując imię zakonne Bonawentura. Gdy po upływie roku czasu, 8 kwietnia 1907 r., złożył pierwszą profesję zakonną, powrócił do wrocławskiego klasztoru, w którym w latach 1907-13 odbył studia seminaryjne. Tam też 16 kwietnia 1910 r. złożył śluby wieczyste na ręce kustosza o. Krystiana Kosubka. Niebawem, w 1911 r. był świadkiem podniesienia Kustodii św. Jadwigi do rangi prowincji, a 2 czerwca 1913 r. w kościele św. Krzyża na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu, z rąk kardynała Georga Koppa przyjął święcenia kapłańskie.
Nie posiadamy żadnych bezpośrednich informacji o pierwszych latach kapłaństwa o. Bonawentury, ale prawdopodobnie w czasie wojny światowej nie był powołany do wojska, ani służby sanitarnej, gdyż zachowały się liczne pamiątkowe obrazki z misji i rekolekcji głoszonych przez niego w tym czasie i różne upoważnienia dawane misjonarzom ludowym. Głosił zarówno po niemiecku, jak i po polsku. Wynika z nich ponadto, że przebywał wtedy na Górze św. Anny. Świadczy o tym ponadto kilkakrotnie ponawiana jurysdykcja wystawiona przez kurię wrocławską, ostatni raz w 1922 r. O jego aktywności duszpasterskiej w tym czasie świadczy też legitymacja członkowska Kapłańskiej Unii Misyjnej na terenie Niemiec z 1922 r. Był ponadto członkiem niemieckiego „Duchowego Przymierza (Geistlicher Liebesbund) Dla Zbawienia Dusz Czyśćcowych”, „Arcybractwa Mszy Św. Ekspiacyjnych” oraz „Przymierza Mszy Św. w Intencji Misji Afrykańskich”. Na legitymacji tego ostatniego widnieje osobisty podpis samej błogosławionej Marii Teresy Ledóchowskiej. Już z tych zdawkowych informacji możemy domyślać się, wokół jakiej tematyki koncentrowało się jego kaznodziejstwo.
W okresie powstań śląskich powoli dojrzewała idea usamodzielnienia się polskiej części prowincji św. Jadwigi. W 1922 r., być może już w tej perspektywie o. Bonawentura został przeniesiony do Panewnik. Niebawem, w 1923 r. wraz z grupą wielu innych braci przeszedł do odrodzonej prowincji z siedzibą w Panewnikach. Choć jego głównym zadaniem nadal pozostało głoszenie misji i rekolekcji duchowych to musiał teraz podjąć także inne zadania. W latach 1923-29 pełnił urząd gwardiana na Goruszkach, gdzie oprócz tego, przez ostatnie trzy lata był jeszcze magistrem kleryków. To wtedy zaczął przemierzać parafie całej Wielkopolski jako szczególnie ceniony kaznodzieja. W latach 1929-32 pełnił urząd definitora prowincji, początkowo pozostając jeszcze w Wielkopolsce jako prezes w Choczu (1929-30). Następnie został przełożonym w Rybniku (1930-31).
W 1931 r. został wybrany gwardianem w Panewnikach, którą to funkcję pełnił niemalże dziesięć lat. Teraz z kolei jego kazań słuchały parafie Śląskie, których liczba również jest imponująca. Wtedy to, doceniając jego szczególne zasługi na tym polu, rzymska Kongregacja św. Officium nadała mu tytuł Misjonarza Apostolskiego, tytuł nie tylko honorowy, podkreślający zasługi ale i dający konkretne uprawnienia duszpasterskie i jurysdykcyjne. Krótko przed wojną, po zajęciu przez Polskę Zaolzia, został także specjalnym spowiednikiem klasztoru sióstr Elżbietanek w Jabłonkowie.
Sytuacja, która wytworzyła się po wybuchu wojny sprawiła, że w marcu 1940 r. zrezygnował z urzędu gwardiana panewnickiego i przeniósł się do Chorzowa. Tam pełnił funkcję wikarego kooperatora parafialnego. Przez krótki czas po wojnie pozostał jeszcze w Chorzowie, a następnie w Osiecznej.
W 1948 r. rozpoczął się pomorski okres jego życia. Najpierw został administratorem, przejętej przez prowincję parafii Kuźnica na Helu. W następnym jednak 1949 r. został kapelanem i wykładowcą ascetyki sióstr franciszkanek w Orliku koło Brusów, dyrektorem domu rekolekcyjnego w Chojnicach, administratorem parafii Nowa Cerkiew i Krojanty. Również tu nie przerwał zaangażowania misyjnego. Coraz słabsze zdrowie sprawiło jednak, że coraz bardziej ograniczał się do duszpasterstwa sióstr zakonnych.
Pozostała korespondencja świadczy o tym, że był kapłanem szczególnie cenionym przez biskupa chełmińskiego, duchowieństwo i siostry z Orlika. To on zapoczątkował długoletni związek prowincji z klasztorem w Orliku. Tam też zmarł 14 września 1962 r. Żył 75 lat, w zakonie 56, w kapłaństwie 49. Został pochowany w Orliku.
W jego dowodzie osobistym znajdujemy taki rysopis: wzrost wysoki, oczy piwne, włosy ciemnoblond, znaków szczególnych brak.
o. Ezdrasz Biesok OFM