Już niewielu współczesnych zakonników pamięta pokolenie braci zakonnych, którzy swoją prostą i głęboką duchowością kształtowali duchowe oblicze prowincji ale, jako specjaliści w różnych zawodach i rzemiosłach, budowali także jej materialny kształt. W wielu klasztorach do dziś ocieramy się o rzeczy wykonane rękami rzemieślników w habitach franciszkańskich. Jednym z tych, o których nie wolno zapomnieć, był brat Hubert Rosenthal.
Karol Rosenthal urodził się 31 października 1882 r. w Bydgoszczy, w rodzinie Franciszka i Anny Cieślińskiej. Był jednym z dziewięciorga rodzeństwa. W młodości wyuczył się w zawodzie cieśli i stolarza. Już jako czeladnik udał się na poszukiwanie pracy, najpierw do Berlina, a następnie do Paderborn. Tam poznał franciszkanów saksońskich. Powołany do armii pruskiej, odbył w latach 1902-1904 służbę wojskową we Frankfurcie nad Odrą. Pobyt w wojsku tylko utwierdził go w powołaniu. W 1904 r. wrócił do Paderborn, aby wstąpić do zakonu w Düsseldorfie. W 1905 r. przyjął habit tercjarski w Harreveld w Holandii, a nowicjat pierwszego zakonu, pod imieniem brat Hubert, rozpoczął 1910 r. w Vlodrop w Holandii. Tam też złożył pierwszą profesję 8 września 1911 r. W czasie wojny ponownie został zaciągnięty do wojska. Całą wojnę spędził w okopach na francuskim froncie. Po wojnie wrócił do klasztoru i w 1920 r. złożył śluby wieczyste. Pracował w swoim zawodzie w klasztorach Harreveld, Vlodrop, Mühlen i Werl. Krótko był też furtianem w Aachen.
W 1924 r. już po usamodzielnieniu się prowincji panewnickiej, wraz z kilkoma braćmi pochodzenia polskiego zwrócił się do generała zakonu o. Bernardyna Klumpera, aby i oni mogli przenieść się do Polski. Po uzyskaniu takiej zgody został skierowany najpierw do Wielunia, gdzie w świeżo odzyskanym, ale bardzo zniszczonym klasztorze trzeba było przeprowadzić poważne remonty. Z tą samą misją był kolejno przenoszony do Chocza, Wronek i Osiecznej. Wszędzie tam odbywały się remonty klasztorów. W 1934 r. został skierowany do Jarocina gdzie zaczęto prace nad budową nowego klasztoru i kolegium serafickiego. Brat Hubert został tu kierownikiem ekipy ciesielsko-stolarskiej. W pierwszej kolejności, pod jego kierownictwem, w ciągu dwóch miesięcy zbudowano tam pierwszy, tymczasowy, drewniany kościół klasztorny, a do 1939 r. powstał imponujący i bardzo nowoczesny gmach kolegium serafickiego.
Tymczasem nadeszła druga wojna światowa. Jeszcze we wrześniu 1939 r. brat Hubert został internowany przez władze niemieckie w klasztorze werbistów w Bruczkowie, a następnie w Cerekwicy koło Jarocina, gdzie pracował w swoim zawodzie do końca wojny. Po wyzwoleniu natychmiast wrócił do Jarocina. Po wojnie zaczął kolejną wędrówkę po remontowanych klasztorach, zwłaszcza Opolu i Poznaniu. Oba, nabyte przez prowincję klasztory, wymagały wielkiego wysiłku i nakładów, szczególnie Poznań, który pod wprawną ręką brata Huberta odzyskał dawny blask. Ostatnim miejscem jego pobytu był klasztor opolski, gdzie pozostał aż do śmierci. Choć nigdy na dłużej nie był w Panewnikach, to jednak zapisał się także jako wieloletni budowniczy tutejszego żłóbka.
Brat Hubert był wzorowym zakonnikiem, sumiennym pracownikiem i wybitnym specjalistą w swoim fachu. Zmarł 2 listopada 1971 r. w Opolu i tam został pochowany. Żył 89 lat, z czego 66 w zakonie franciszkańskim.
Zachowała się jego odręczna notatka w której czytamy między innymi: „…Jak Polska powstała, zgłosiliśmy się, pięciu polskich braci do Polski. Niech będzie wszystko na chwałę Bożą, na chwałę św Franciszka i na zbawienie nieśmiertelnych dusz”.
o. Ezdrasz Biesok OFM