Na cmentarzu zakonnym w Osiecznej znajdujemy grób jednej z bardziej charakterystycznych postaci naszej prowincji lat minionych. Był nim o. Ferdynand Perz, nie tyle nauczyciel, wychowawca i definitor ile człowiek gorliwy, braterski, uprzejmy i powszechnie lubiany.
Stanisław Perz urodził się 13.04.1913 r. w Tarnowie Podgórnym koło Poznania, w bardzo ubogiej rodzinie Marcina i Katarzyny Kałek. Rodzice pracowali na proboszczowskim gospodarstwie. Był najmłodszym z jedenaściorga rodzeństwa i od najmłodszych lat wyrażał pragnienie zostania kapłanem. Idąc za radą swojego proboszcza 1926 r. zgłosił się do Niższego Seminarium Duchownego we Wronkach. Później został wraz innymi alumnami przeniesiony do Rybnika, gdzie uczęszczał do Państwowego Gimnazjum. W 1930 r., jako siedemnastolatek napisał w liście do prowincjała, że che jak najprędzej wstąpić do zakonu, między innymi ze względu na ubóstwo rodziców, których nie stać na pokrywanie kosztów dalszej nauki. Został więc przyjęty do nowicjatu pod imieniem brat Ferdynand. Nowicjat rozpoczął 25.09.1930 r. w Wieluniu, a jego obłóczyn dokonał prowincjał o. Ludwik Kasperczyk. Profesję czasową złożył 27.09.1931 r. także w Wieluniu na ręce prowincjała o. Augustyna Gabora.
Po nowicjacie został skierowany do Osiecznej, gdzie w latach 1931-1934 najpierw dokończył formację humanistyczną, a potem studia filozoficzne. Studia teologiczne odbył we Wronkach w latach 1934-1938. Tam też, 28.09.1934 r. złożył profesję wieczystą na ręce prowincjała o. Augustyna Gabora. Święcenia prezbiteratu przyjął 26.09.1937 r. we Wronkach z rąk biskupa Walentego Dymka.
Po święceniach był najpierw wicemagistrem kleryków w Osiecznej (1938-1939). W 1939 r. został przeniesiony do Chocza gdzie miał być katechetą. Wybuch wojny zakłócił mu jednak życie. W październiku do klasztoru wkroczyli Niemcy i przeprowadzili rewizję. Chociaż nic nie znaleźli, załadowali wszystkich zakonników na ciężarówkę i zawieźli do Kalisza na przesłuchanie. Wszystkim kazali zdjąć habity, przy czym poprzecinali im cingula, kazali oddać drobne rzeczy, jak zegarki czy pióra, które mieli przy sobie. Następnie zrobili klasyczną „ścieżkę zdrowia” czyli ustawili się w dwuszeregu każąc zakonnikom przebiegać w środku a sami zaczęli ich bić pałkami i kijami po całym ciele. Następnie wszystkich zamknęli w jakimś pomieszczeniu z zakrwawionymi ścianami co tylko potęgowało przerażenie braci. Na drugi dzień dowiedzieli się, że to miała być przestroga na przyszłość. Potłuczonych i posiniaczonych odwieziono do klasztoru. Powodem całego zdarzenia miało być szerzenie nienawiści do Niemców.
Życie w klasztorze wróciło do normy, ale było trzeba zastępować okolicznych proboszczów. O. Ferdynand został substytutem proboszcza w Czerminie. Pod koniec lata 1940 r. kazano zakonnikom opuścić klasztor i przenieść się na plebanię. Nie trwało to jednak długo. Niebawem jakiś życzliwy Niemiec ostrzegł ich, że gestapo ponownie węszy koło klasztoru. Wówczas gwardian, o. Dominik wystarał się o lewe dokumenty dla wszystkich i przedostali się na Śląsk. O. Ferdynand przez pół roku mieszkał nielegalnie i niezameldowany w klasztorze chorzowskim. Kiedy jednak parafianie z Chocza donieśli, że tamtejsze gestapo nie przestało ich szukać, znowu na lewych papierach, wyjechał do Generalnej Guberni i zakamuflował się jako osoba prywatna. W 1942 r. przyjął gościnę bernardynów w Opatowie koło Kielc, a od 1944 r. w Leżajsku.
Po powrocie do prowincji został przełożonym klasztoru w Osiecznej (1945-46). Następnie przebywał we Wschowie jako katecheta w dwóch szkołach podstawowych i w szkole zawodowej. Jednocześnie był wikarym domu i wikariuszem parafialnym w dwóch małych parafiach (1946-1948). W latach 1948-1950 przebywał w Jarocinie w charakterze nauczyciela języka polskiego i historii w tamtejszym kolegium oraz w charakterze wikarego domu, a w latach 1949-1950 był jednocześnie magistrem kleryków humanistów. W 1950 r. został przeniesiony do Rybnika, gdzie przebywał do 1962 r. pełniąc przez cały ten okres funkcję wikariusza parafialnego. W latach 1950-1962 pełnił jednocześnie funkcję wikarego domu. Kapituła prowincjalna w 1953 r. powierzyła mu urząd definitora. Był nim przez dwie kadencje. W 1962 r. został skierowany do Wschowy w charakterze wikarego domu i misjonarza, a w 1965 r. do Osiecznej w charakterze wikarego domu i wicemagistra nowicjuszy.
W 1974 r. został przeniesiony do Wejherowa. To był jego ostatni klasztor. Zachorował na raka żołądka. Co prawda, przeprowadzono operację w CSK w Ligocie ale pojawiły się przerzuty. Zmarł w szpitalu w Chorzowie 19.12.1978 r. Został pochowany na cmentarzu zakonnym w Osiecznej. Z tym klasztorem czuł się bowiem najbardziej związany. Żył 65 lat, w zakonie 48, w kapłaństwie 41.
O. Ferdynand był bardzo oddany sprawom prowincji. Był z zamiłowania filatelistą i zostawił po sobie dużą kolekcję znaczków pocztowych. Kaznodzieja pogrzebowy tak o nim powiedział: „Był wzorem dla nas wszystkich; pobożny, pracowity, delikatny w obejściu i nader miły”. Ta ostatnia cecha była jego najbardziej rozpoznawalnym przymiotem dlatego w prowincji powszechnie przylgnęła do niego ksywa „Przemiły”.
o. Ezdrasz Biesok OFM