Takimi słowami w 1986 r. sparafrazował kaznodzieja pogrzebowy życie i misję brata Rocha Żółciaka, który niemal całe swoje życie zakonne poświęcił na pracę przy budowach i remontach kościołów i klasztorów. Przez długie lata korzystaliśmy w klasztorach ze stolarki jego roboty. On też w niejednym miejscu wykonał całą instalację elektryczną. Był z pokolenia braci rzemieślników. Był powoływany przez przełożonych dosłownie do odbudowy i szedł, bo rozumiał to posłanie także dosłownie, jak święty Franciszek.
Franciszek Żółciak urodził się 20.01.1906 r. w Szkaradowie koło Jutrosina w rodzinie małorolnego chłopa i chałupnika Marcina i Julianny Kauch. Jako dwunastolatek wziął udział w powstaniu wielkopolskim. W czasie walk kompanii jutrosińskiej o Miejską Górkę i Rawicz był gońcem przenoszącym meldunki.
Wyuczył się w zawodzie stolarz. W 1926 r. wyjechał za pracą na Śląsk i pracował w fabryce mebli w Nowych Hajdukach. Dopiero tutaj był bierzmowany w 1929 r. w parafii św. Jadwigi w Królewskiej Hucie. Tego samego roku 19.09.1929 r. przyjął habit tercjarski w Panewnikach. Nowicjat Pierwszego zakonu rozpoczął 19.11.1932 r. w Panewnikach. Jego właściwe imię zakonne brzmiało brat Rochus. Tu także złożył profesję czasową 23.11.1933 r. na ręce o. Bernardyna Grzyski. Profesję wieczystą złożył 24.11.1936 r. w Osiecznej na ręce o. Czesława Elsnera.
Jego częste zmiany placówek były związane z wyuczonym zawodem i innymi cennymi umiejętnościami, które posiadał. Był potrzebny wszędzie tam gdzie były budowy i remonty. I tak był kolejno w Panewnikach, Kobylinie, Wieluniu, Osiecznej, Wronkach i Jarocinie. Tu zastała go wojna i kiedy musiał opuścić klasztor, udał się na Górę św. Anny. Tam dostał nakaz pracy w cegielni w Jemielnicy. Po jakimś czasie jednak udało mu się wrócić do klasztoru i do końca wojny pozostał w Kłodzku.
Po wojnie zaczęła się jego dalsza wędrówka śladem budów i remontów, zwłaszcza w Opolu i w Poznaniu. Był bardzo cenionym fachowcem, uzdolnionym zarówno teoretycznie jak i praktycznie. Był jednocześnie stolarzem, elektrykiem, kościelnym, furtianem i co szczególnie ważne, księgowym. Bardzo sprawnie i umiejętnie zarządzał finansami klasztornymi.
Ostatecznie osiadł w Rybniku jako furtian i kościelny. Odznaczał się skromnością i pracowitością. Od 1980 r., gdy pogorszyło się jego zdrowie, był już tylko furtianem i ekonomem klasztoru. Cierpiał na niegojącą się ranę na nodze. Miał słabość do żebraków, którzy przychodzili na furtę po prośbie. Każdorazowo, po wstępnym, niemalże rytualnym obsztorcowaniu, wszyscy odchodzili z furty ze wsparciem.
Brat Rochus zmarł 22.11.1986 r. Pochowany jest w Rybniku. Żył 80 lat, w zakonie 57.
o. Ezdrasz Biesok OFM