Świadectwo z Afryki – o. Hieronim

Świadectwo z Afryki – o. Hieronim 150 214 Śląscy Franciszkanie

Pokój Wam,
Dokładnie dwa miesiące temu napisała do mnie na Messengerze znajoma prosząc o rozważania o Słowie Bożym. Odpisałem jej miesiąc temu, że raczej nie dam rady, Ania nie dała za wygraną. Mija kolejny miesiąc, a ja dalej nic, aż do dzisiaj… i nagle łup, jak grom z jasnego nieba, jak jasność co olśniła Pawła w drodze do Damaszku. Tak a propos, jutro w kościele mamy święto nawrócenia świętego Pawła.
Od kilku godzin jestem w Dembia (70 km od Rafaï). Po drodze zatrzymałem się w szkole, żeby zobaczyć sytuację, jak tam nauczyciele, jak tam uczniowie, co brakuje, co trzeba naprawić. Po dojeździe na misje i rozpakowaniu rzeczy, pobiegłem do kościoła, żeby spotkać się z katechetom i katechumenami, trzeba było zrobić jakiś program na czas mojego pobytu. Zbliżał się wieczór, więc wróciłem na misje, by pomodlić się brewiarz, coś zjeść i przygotować jakieś Słowo ja jutrzejsze święto. Zanim zdążyłem wygodnie usiąść pojawił się Simon, mieszkaniec wioski, trzy lata starszy ode mnie. Zaczął niewinnie, chciał odnowić dokument chrztu, bo poprzedni mu się zniszczył. Po chwili wyjawił mi jaki jest prawdziwy cel wizyty. Powiedział, że wojna niszczy ciągle nasz kraj, niszczy go, zabił tyle ludzi, że nie jest w stanie się doliczyć. Bardzo się tego wstydzi i żałuje, pyta czy jest dla niego jeszcze miejsce w Kościele, chce przeprosić wspólnotę, chce sie wyspowiadać. Niesamowite… Zadałem mu jeszcze kilka pytań, powiedział, że nie żyje w rzadnym konkubinacie, ale ma mały problem z alkoholem, obiecał mi jednak abstynencje, przynajmniej ma kilka dni. Na koniec zadał mi jeszcze jedno pytanie, a co jeśli wojna znowu powróci? Powiedziałem mu, że ma prawo bronić rodzinę i swoją wioskę, ale nie ma prawa wojny podsycać, ani szukać okazji by się mścić.
Co będzie z Simon, czy przyjdzie, czy wytrwa, czy da radę? Nie chce oceniać jak Ananiasz, ale jak Ananiasz chcę położyć na nim rękę, by Chrystus go uzdrowił. Dz 9, 15: „Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie.” Można powiedzieć, że czekałem na tego człowieka dwa miesiące, żeby napisać ten artykuł, Chrystus czekał o wiele dłużej, w końcu Simon przyszedł w wigilię święta nawrócenia św. Pawła (pewnie nawet nie wiedząc, że istnieje takie święto), przyszedł, żeby przypomnieć nam, że „tam gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20).
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, błogosławię i życzę odwagi w nawracaniu.
P.S. Minęły dwa dni, dziś jest niedziela, Simon przyszedł. Przed Mszą był pierwszy w kolejce do spowiedzi, po kazaniu, wyrzekł się całego zła, wyznał wiarę i przeprosił publicznie wspólnotę. Ludzie klaskali i wiwatowali z radości. Było pięknie. Popołudniu przyszło jeszcze trzech z podobną historią, prosili o różańce, Pismo Święte, kierownictwo. Proszę o modlitwę w ich intencji.
Ad maiorem Dei gloriam!