br. Krzysztof Piątyszek OFM, 1912-2003

Prowincja jest Matką (br. Krzysztof Piątyszek OFM, 1912-2003)

Prowincja jest Matką (br. Krzysztof Piątyszek OFM, 1912-2003) 375 500 Śląscy Franciszkanie

W katalogu zmarłych braci Prowincji odnajdujemy niewielu takich, którzy dożyliby tak sędziwego wieku jak brat Krzysztof Piątyszek OFM. Został zapamiętany, przede wszystkim jako krawiec. Pełnił także wiele innych obowiązków. Cieszył się w Prowincji pewnym autorytetem, gdyż wielokrotnie wybierano go na deputowanego lub dyskreta. Często występował w imieniu braci niekapłanów i był ich przedstawicielem. Jako jeden z pierwszych braci niekapłanów został mianowany nadzwyczajnym szafarzem Komunii świętej.

Maksymilian Piątyszek urodził się 16 października 1912 r. w Langendreer, koło Bochum, w Westfalii, w rodzinie kupca Antoniego i Pelagii Witkiewicz. Rodzina przybyła tam w celach zarobkowych i ojciec pracował jako zwykły robotnik. Miał także siostrę Wandę. Jego ojciec niebawem, bo już w 1914 r. zginął na froncie I wojny światowej.

Młody Maksymilian tylko jedną klasę szkoły podstawowej ukończył w Niemczech. W 1920 r. został oddany na wychowanie krewnemu mamy, Leonowi Witkiewiczowi w Morownicy koło Śmigla. Tam ukończył powszechną szkołę siedmioklasową. Mama z siostrą tymczasem pozostały w Niemczech. Jako piętnastolatek postanowił podjąć naukę w zawodzie krawieckim w Ostrzeszowie. Ukończył ją egzaminem czeladniczym złożonym wobec komisji Izby Rzemieślniczej w Poznaniu w 1930 r. W tym samym czasie był uczniem zawodowej szkoły handlowej, którą również ukończył. Początkowo podjął pracę w Ostrzeszowie, jednak po pół roku został zwolniony. Następnie, w 1931 r. podjął pracę w Lesznie. Był młodzieńcem zaangażowanym w Związku Harcerstwa Polskiego oraz Młodzieży Katolickiej, gdzie pełnił funkcję sekretarza oddziału.

W 1932 r. poprosił o przyjęcie do Zakonu. Kiedy jednak otrzymał zgodę na przyjęcie, okazało się, że jego majster nie chciał go zwolnić z uwagi na nawał przyjętej pracy w zakładzie krawieckim. Ostatecznie dopiero w styczniu 1933 r. rozpoczął formację zakonną. Początkowo jako tercjarz przebywał w klasztorze wieluńskim. W klasztorze także od początku pracował w swoim wyuczonym zawodzie. Rychło dostrzeżono jego talent kwestarza i kolportera czasopism tercjarskich, czym się też zajmował. Był ponadto refektariuszem. Od 1935 r. przebywał we Wronkach. Po upływie tercjarskiej próby 18 marca 1936 r. rozpoczął nowicjat w Panewnikach pod imieniem brat Krzysztof. W tym klasztorze złożył następnie pierwszą profesję 9 kwietnia 1937 r. Z tego okresu zachowało się bardzo dużo pozytywnych opinii na jego temat.

Po zakończeniu nowicjatu na krótko wrócił do Wronek, a w 1938 r. zamieszkał w Kobylinie. Tam zastał go wybuch wojny. Początkowo wydawało się, że klasztor będzie mógł funkcjonować normalnie, lecz 10 grudnia 1939 r. Gestapo wkroczyło do klasztoru i wywiozło wszystkich zakonników do Generalnej Guberni, gdzie każdy mógł robić co chce, byle nie wracać do Kobylina. Brat Krzysztof postanowił przedostać się do Wrocławia-Karłowic, gdzie, podobnie jak wielu innych braci naszej Prowincji otrzymał gościnę Prowincji św. Jadwigi. Tam też, na mocy delegacji przekazanej przez władze Prowincji jako profes czasowy, miał odnawiać corocznie swoje śluby czasowe.

Niestety jako brat zakonny podlegał w Niemczech obowiązkowej służbie wojskowej. Prawdopodobnie jako urodzony w Niemczech, miał także obywatelstwo niemieckie. Został więc zmobilizowany do Wehrmachtu. Nie znamy całego przebiegu jego wojennych losów, ale przez jakiś czas przebywał w Prusach Wschodnich i miał regularny kontakt z klasztorem we Wrocławiu, gdzie przyjeżdżał na przepustki. Bardzo zależało mu bowiem na pozostaniu zakonnikiem. Kiedy więc nie mógł przybyć, celem odnowienia ślubów czasowych, wystawiono delegację do jej przyjęcia prepozytowi, czyli rektorowi kościoła z Katholische Propstei w Königsbergu, który przyjął jego profesję 9 maja 1942 r.

Nie wiemy w jakich okolicznościach powrócił z wojny, tym bardziej, że w styczniu 1945 r. armia czerwona otoczyła szczelnym pierścieniem Königsberg i niewielu zdołało się stamtąd wydostać. Brata Krzysztofa prawdopodobnie już tam nie było, gdyż nie dostał się do sowieckiej niewoli a zaraz po zakończeniu wojny szczęśliwie wrócił do prowincji. Nie zostawił też żadnej relacji z czasów wojny. Niemniej, teraz już bez przeszkód dokończył swoją formację i 30 stycznia 1947 r. w Panewnikach złożył profesję uroczystą na ręce delegowanego do tego gwardiana panewnickiego o. Innocentego Glenska OFM.

W okresie powojennym, oprócz krawiectwa, podejmował także inne prace typowe dla brata zakonnego, w tym zakrystiana i furtiana. Przebywał kolejno we Wschowie, Wejherowie, Wronkach i w Poznaniu. W listopadzie 1955 r. najprawdopodobniej przybył do Wejherowa. Tutaj w kościele Trzech Krzyży na kalwarii wejherowskiej uległ poważnemu wypadkowi. Przygotowując dekorację odpustową spadł z drabiny i połamał obie nogi. Na skutek jakichś komplikacji, odtąd do końca życia utykał.

Przez pewien czas był też w Panewnikach. Tutaj zapisał się jako ten, który w 1959 r. przeniósł słynną stajenkę z nawy bocznej do prezbiterium, co utrwaliło się po dziś dzień.

Najdłużej był jednak związany z klasztorem poznańskim. Mieszkał tam nieprzerwanie w latach 1959 1991 pełniąc funkcję krawca. Z biegiem czasu zaczął regularnie wyjeżdżać do bernardynów na zakopiańskich Kuźnicach, gdzie co roku spędzał wakacje. Często wyjeżdżał też w odwiedziny do mamy i siostry w Niemczech. Przy tej okazji zawsze kurtuazyjnie stawiał się w najbliższym klasztorze, aby powiadomić gwardiana o swoim pobycie. Za każdym razem wracał z zakupami różnych niedostępnych w kraju rzeczy.

br. Krzysztof Piątyszek OFM, 1912-2003

br. Krzysztof Piątyszek OFM, 1912-2003

Po utworzeniu Prowincji św. Franciszka został skierowany do Wielunia, dokąd przybył dopiero w grudniu 1991 r. Pozostał tam do 2002 r. nadal pracując jako krawiec. Wielokrotnie wyjeżdżał na pewien czas do innych klasztorów, aby na miejscu szyć habity braciom. W 1997 r. został nadzwyczajnym szafarzem Komunii świętej, na czym mu bardzo zależało i co sobie bardzo cenił. Z czasem, z uwagi na swój wiek, stawał się coraz słabszy. W czasie jednego z urlopów w Zakopanem odwieziono do szpitala, gdzie spędził cały miesiąc. Podobnie w Panewnikach, gdzie przybył szyć habity, musiał udać się do szpitala. W 1999 r. poprosił o zwolnienie z funkcji głównego krawca w Prowincji, niemniej w miarę możliwości nadal pracował w swoim zawodzie. W 2002 r. tuż przed obchodami swego jubileuszu 90. rocznicy urodzin, idąc wieczorem do kaplicy, spadł ze schodów klasztornych i mocno się potłukł. Przewieziono go do szpitala, ale dosyć szybko z tego wyszedł.

W tym mniej więcej czasie zwrócił się do prowincjała z prośbą o przeniesienie z Wielunia. Tłumaczył to jakimś tajemniczym głosem, który w obliczu nadchodzącej śmierci nakazał mu opuścić klasztor w Wieluniu. Spełniając jego prośbę prowincjał przeniósł go w październiku 2002 r. do Miejskiej Górki. Zmarł niebawem, 26 maja 2003 r. w szpitalu w Rawiczu.

Brat Krzysztof Maksymilian Piątyszek OFM przeżył 90 lat, w Zakonie 70. W ciągu swego życia pełnił różne funkcje na szczeblu klasztornym i prowincjalnym. Tak więc jako dyskret klasztoru w Poznaniu był wymieniany w 1977, 1979, 1983, 1986, 1987 i 1989 roku. Natomiast jako członek Rady Plenarnej Prowincji figuruje w latach: 1979, 1983 i 1885.

Niemniej, mimo różnych dolegliwości wiernie pracował, zwłaszcza w swoim krawieckim fachu. Zachowywał nienaganną dyscyplinę pracy, pilnując punktualności zarówno w warsztacie krawieckim jak i w porządku domowym. Kto wie czy nie dożył sędziwego wieku dzięki swoim zasadom. Na pewno pomógł mu w tym także regularnie spożywany czosnek. Sobotę przeznaczał na pisanie listów. Chętnie jeździł do różnych klasztorów przy okazji imienin i jubileuszy współbraci i prawie zawsze bywał na ich pogrzebach.

Już w jednej z przedwojennych relacji czytamy, że był przeczulony. Po wojnie też wielokrotnie pisał do prowincjałów różne memoriały i skargi oraz co jakiś czas rezygnował z funkcji dyskreta czy deputowanego. Kiedy jednak się go jakoś obłaskawiło to wszystko wracało do normy.

Zachowała się ankieta, którą przeprowadzono wśród braci, w czasie tworzenia nowej prowincji w Polsce w 1991 r. Wszyscy mogli zgłaszać swoje „za” i „przeciw”. Brat Krzysztof, który był temu bardzo przeciwny, napisał krótko – Prowincja jest Matką, a matki się nie zabija.

o. Ezdrasz Biesok OFM