Bardzo słabo znaną dzisiaj w prowincji osobą jest o. Alojzy Jański, wielki czciciel Maryi, który zainicjował i rozpropagował znaczący kult maryjny w dwóch naszych klasztorach, Wschowie i Wejherowie. Choć oba klasztory już nie należą do prowincji, to warto kultywować pamięć o człowieku tak bardzo dla nich zasłużonym.
Rajmund Jański urodził się 13.12.1908 r. w Słupii pod Bralinem, w powiecie kępińskim w rodzinie Konstantego i Elżbiety Seiffert. W młodości uczył się rolnictwa i ogrodnictwa.
Do zakonu zamierzał wstąpić już w 1928 r. ale udało mu się to dopiero w 1930 r. Kronikarz wieluński wyjaśnia, że przyczyną było powołanie go do wojska z którego dopiero teraz właśnie wrócił. Nie był w niższym seminarium, co było wtedy rzadkością. Miał w związku z tym początkowo kłopot z łaciną. Nowicjat rozpoczął także w nietypowym terminie, dołączając do grupy starszych nowicjuszy 3.03.1930 r. w Wieluniu jako brat Alojzy. Profesję czasową złożył 25.03.1931 r., także w Wieluniu. Uzupełnienie szkoły średniej oraz studia filozoficzne odbył w Osiecznej (1931-1934), a studia teologiczne we Wronkach (1934-1938). Tam złożył profesję wieczystą 3.04.1934 r. Święcenia prezbiteratu przyjął 18.12.1937 r. w Poznaniu z rąk biskupa Walentego Dymka.
Po święceniach został skierowany do Wielunia. Tam go zastała wojna. W początkowej panice, wraz z pozostałymi braćmi podjął ucieczkę na Wschód. Kiedy dotarli do Brześcia nad Bugiem, okazało się, że tam są już sowieci. Powrócił więc z innymi do Wielunia i zamieszkał z dwoma braćmi w tzw. skarbcu przy zakrystii. Klasztor był już bowiem zajęty przez Niemców. Nie wiemy w jakich okolicznościach, ale w 1940 r. trafił do niedalekiego Koła nad Wartą, gdzie zaopiekował się opuszczonym klasztorem bernardynów. Wszyscy bernardyni zostali bowiem stamtąd wywiezieni. Jednakże w 1942 r. i on został zaciągnięty do wojska niemieckiego. Nie wiemy nic bliższego, ale prawdopodobnie był na wschodnim froncie bo pod koniec wojny dostał się do niewoli sowieckiej. Jest to bardzo tajemniczy okres jego życia. Trudno znaleźć jakąkolwiek wzmiankę na ten temat, a on sam żadnych wspomnień nie pozostawił.
Jeszcze w 1945 r. wrócił z niewoli do prowincji. Po powrocie był przełożonym we Wschowie i proboszczem w Osowej Sieni, na ziemiach odzyskanych (1945-1950). We Wschowie był jeszcze w latach 1959-60. Wtedy zapewne zrodziło się jego wielkie nabożeństwo do łaskami słynącego obrazu Beatissima Virgo Consolatrix, znajdującego się wówczas w krużganku klasztornym. Później, jako definitor Prowincji był inspiratorem przeniesienia tego obrazu do ołtarza bocznego (NMP Niepokalanej). Obraz ten, po raz pierwszy został uroczyście odsłonięty 1.05.1960 r. Wtedy też Maryję, czczoną w tym wizerunku, zaczęto nazywać Matką Bożą Wschowską i zaczął rozwijać się coraz większy kult Matki Bożej.
W latach 1950-1959 pełnił urząd gwardiana w Wejherowie. Tu także w 1953 r. w podobny sposób zainicjował w wejherowskim klasztorze kult Matki Boskiej Wejherowskiej Uzdrowienia na Duszy i na Ciele, której obraz został później koronowany złotymi koronami przez św. Jana Pawła II w Sopocie w 1999 r. Był także jednym z głównych inspiratorów tzw. kalwaryjskiej rebelii czyli rozbudzania tradycji pielgrzymowania wiernych do Kalwarii Wejherowskiej. Zjawisko to jest szeroko dzisiaj znane i opracowane przez historyka IPN-u, Daniela Gulewicza.
W latach 1959-1962 pełnił urząd definitora prowincjalnego i ojca duchownego braci kleryków w Panewnikach. Następnie pełnił urząd gwardiana w Rybniku (1962-1965) i w Panewnikach (1965-1968), a w latach 1968-1971 ponownie definitora prowincjalnego. Należał wtedy do klasztoru w Bytomiu. Tam pozostał aż do śmierci.
Zmarł 30.09.1972 r. w Bytomiu na nowotwór jelit. Leczył się w szpitalu wojewódzkim w Tychach, ale wobec nikłych rokowań wypisano go ze szpitala. O. Alojzy żył 63 lata, w zakonie 42, w kapłaństwie 34.
o. Ezdrasz Biesok OFM